16 marca 2011
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
OTWARCIE OBRAD
Obrady prowadziła wybrana na przewodniczącą Monika Zielińska. Karol Sienkiewicz przedstawił raport z dotychczasowej działalności stowarzyszenia, przesłany wcześniej członkom OFSW. Następnie odbyła się dyskusja na temat osiągnięć i porażek Forum oraz stojących przed nim wyzwań i problemów.
DYSKUSJA
Andrzej Biernacki: Nie podzielam tego zadowolenia, że Forum tak dużo udało się zrobić. Bo widzimy ilość osób, około 20, na dzisiejszym spotkaniu Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej. To niewiele, chociażby w stosunku do ilości osób w Muzeum 1 grudnia 2009 roku. Tam było ponad 200 osób. Z tego wynika, że zainteresowanie maleje – oczywiście mogą być różne powody, ludzie nie mogą dotrzeć, bo to też nie jest proste, zwłaszcza, że apelowaliście państwo, by dotarli ludzie spoza Warszawy. Ale jak widać, nie udało się. Moim zdaniem wiele rzeczy się nie udało. Ta płaszczyzna do wypracowania i te sukcesy, jeśli chodzi nawet o kwestię samych konkursów, to jest totalne fiasko. Dyskusje oczywiście były. Nie byłem na spotkaniu w grudniu [2010], ale czytałem protokół – wypowiedzi pana Mazura, pana Kowalskiego i innych osób. Na szczęście Mirek Bałka zauważył, że dyskutuje się bardzo mocno o kandydaturze Hanny Wróblewskiej na stanowisko dyrektora Zachęty, natomiast kwestia nowego stanowiska pani Agnieszki Morawińskiej nie została podjęta. Sprawy konkursów są rozgrzebane w Polsce totalnie. Przecież i MOCAK ma dyrektora bez konkursu, a właściwie nawet sprawa CSW [w Toruniu] dosyć, powiem szczerze, jest moralnie dwuznaczna. Mnóstwo spraw pozostawia wiele do życzenia – na przykład wcześniejsze wybory na dyrektorów. Myśmy w ogóle tego nie omawiali. Widziałem na pierwszym spotkaniu, że pani Małgorzata Ludwisiak zgłaszała się do różnych ciał w ramach Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej. Sygnalizowałem, że przecież nie może być tak, że dziennikarze gazet, którzy robią jakąś robotę przy wyborze nowego dyrektora [Muzeum Sztuki w Łodzi], tak zwaną sprawozdawczą, potem są przez niego zatrudniani. Chodziło o to, że pani Małgorzata Ludwisiak publikowała w prasie, w „Gazecie Łódzkiej”, regionalnym dodatku do „Wyborczej”, zdecydowanie negatywne artykuły [o poprzednim dyrektorze], a następnie co najmniej panegiryki o obecnym tutaj panu Jarosławie Suchanie. I potem została wicedyrektorem Muzeum Sztuki. Ta sytuacja – przyznacie państwo – jest w wysokim stopniu bez sensu. Podobnie jak udział pani Doroty Jareckiej w różnych gremiach, niejednokrotnie w jury konkursów, w Bielsku-Białej na przykład, ale nie tylko. Angażuje się nie tylko jako dziennikarz, a potem wypowiada pewne sądy w prasie. W Forum te problemy pozostały moim zdaniem nieruszone. Sprawa konkursu na dyrektora CSW w Warszawie moim zdaniem pozostawia też wiele do życzenia. Podsumowując to, co powiedział pan Karol [Sienkiewicz] – nie jest tak fajnie, jak byśmy myśleli. Ludzie się wykruszyli z Forum, a nie dobili. Poza tym wyczuwam w naszym gremium dyktat kuratorski nad artystycznym, zdecydowanie, oczywiście artyści popierają ten dyktat – niektórzy artyści, ci, którzy akurat mieszczą się w pewnym paradygmacie. Ale jest cała grupa, w tym moja skromna osoba, która nie jest zadowolona z tego dyktatu. Poza tym kwestia galerii prywatnych jako instytucji kultury. Nie nazwę galerią prywatną instytucji, która bazuje na programie, który jest powieleniem programu instytucji publicznych lub też bez przerwy pozostaje na dotacjach ministerstwa, także biorąc udział w imprezach stricte komercyjnych, jakimi są targi. Więc, powiem szczerze, te tematy zostały zupełnie nieruszone. Oczywiście, może jeszcze ruszycie to, zobaczymy. Nie mówię już nawet o sprawach dalszych. W każdym razie jest tu dużo różnego rodzaju problemów do przedyskutowania. Ta formuła zresztą: prezydium i publiczność – ludzie się krępują, żeby zabrać głos w tej formule... Może też pomyślcie nad tym, żeby to zmienić. Natomiast nie za bardzo jestem zadowolony z działań Forum, a liczyłem na to, że to jest obywatelskie forum, a nie forum publicznych instytucji sztuki. Że większy będzie udział i zdanie obywateli.
Dorota Jarecka: Andrzej Biernacki zarzucił mi, że robię jakieś niejasne interesy. Przyszedłeś tutaj, możesz brać udział w komisji, która się zajmuje etyką naszego życia artystycznego. Uważam, że zarzut Andrzeja jest kompletnie absurdalny. Taka jest specyfika naszego życia artystycznego i naszej pracy, że nasze uczestniczenie w życiu artystycznym przybiera różne formy. Oczywiście ten problem jest wart omówienia. Wydaje mi się też, że w innej kwestii Andrzej ma rację – coś siadło, trzeba albo zamknąć jakiś etap i zacząć nowy, albo wymyślić, czym od dzisiaj mamy się zajmować. I w którą stronę powinniśmy pójść – czy mamy być partnerem dla siebie, czy mamy być partnerem dla rządzących, czy mamy formułować jakieś polityczne stanowiska. I po prostu poszukać problemów, bo są. To nieprawda, co powiedział Andrzej Biernacki, że ponieśliśmy klęskę, że nic nam się nie udało. Bo bardzo dużo nam się udało, dzięki naszym działaniom Forum zostało partnerem dla Ministra Kultury. Dzięki interwencji Forum odbył się konkurs na dyrektora CSW. Nie można tego nie zauważać. Natomiast trzeba teraz pomyśleć, co jest do zrobienia, zastanowić się wspólnie. Wydaje mi się to nawet ważniejsze niż kodeks etyki, nie mam co do tego wątpliwości. Nie dlatego, że chcę uczestniczyć we wszystkich możliwych jury, a jednocześnie pisać o tym do „Gazety”, jak mi tutaj insynuuje Andrzej Biernacki. Wydaje mi się, że mogę podrzucić pewien problem. Dzisiaj popołudniu będziemy rozmawiać o muzeach, ale przeczytałam tekst Donalda Tuska, opublikowany w „Gazecie”, a także na jego stronach internetowych –bilans tego etapu rządów PO. I rzeczywiście nie ma tam wymienionej z nazwy takiej instytucji jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie czy Muzeum Współczesne we Wrocławiu. Po prostu to nie jest w planach rządu. Natomiast jest wymieniona jako bardzo ważny sukces tego rządu realizacja polityki historycznej. To jest miejsce i moment na to, by się wypowiedzieć, stać się partnerem dla rządu jako równy głos, który trzeba odpowiednio potraktować, zebrać te różne opinie.
Dorota Monkiewicz: Pan Biernacki poruszył wiele kwestii. Jedną z nich wyłowiłam. Nie będę bronić Doroty Jareckiej jako członka jury, bo nie ma sensu dyskutować o personaliach, tym bardziej, że Dorota jest bardzo niezależną osobą i nie bardzo rozumiem, jaki jest problem z Dorotą Jarecką jako członkiem jakiegoś jury. Co jest w tym niewłaściwego? Natomiast generalnie mamy problem z wyłanianiem ekspertów do jury w konkursach, dużo o tym rozmawialiśmy na różnych forach, na przykład w swoim czasie jako Zespół Pokongresowy, gdy składaliśmy rekomendacje dla ministerstwa w tej sprawie. I ciągle, ciągle ten problem się przy każdym konkursie pojawiał – w jaki sposób wyłaniać, delegować ekspertów do jury, żeby te procedury były transparentne i nieskażone żadną stronniczością. Jeśli pan ma jakiś konstruktywny pomysł, to bardzo chętnie go wysłuchamy. Nasze środowisko nie jest zbyt liczne. Częścią organizowania konkursów jest wskazywanie ekspertów i wiadomo, że grono tych osób, które można zaprosić jako ekspertów do konkursu, nie jest takie duże. I każdy w jakiś sposób jest w relacji z różnymi wydarzeniami artystycznymi, instytucjami, osobami. To tylko jeden kłopot, bo tych kłopotów jest dużo więcej. Każda konstruktywna propozycja, jak to robić, jest na wagę złota. Jak robić to w ten sposób, by nie być oskarżanym o stronniczość. To tylko taka jedna uwaga do tego, co pan powiedział. Może pan mi odpowie, może pan ma pomysł.
Andrzej Biernacki: Nie chciałem, by ta kwestia zdominowała naszą dyskusję. Podałem ją jako przykład. Zauważcie państwo, że gdy mówię o personaliach, to trochę ryzykuję – nazwijmy to – śmierć publiczną, jeśli tak głęboko wnikam w te kwestie. Pozwoliłem sobie tutaj powiedzieć o pani Małgorzacie Ludwisiak dlatego, że ta sprawa mnie uderzyła przed laty, kiedy obserwowałem sytuację z Muzeum Sztuki. Nie jestem przeciwko nowemu dyrektorowi, uważam, że zmiana była korzystna. Chodzi mi o samą zasadę. Jeżeli dziennikarz bierze udział – nawet nie w formie dyskusji, ale ewidentną wypowiedzią prasową i to cyklem artykułów, w których wypowiada się w sposób wyraźnie negatywny o jednym dyrektorze przed konkursem, a potem wypowiada się w sposób pozytywny o następnym, po czym zostaje jego prawą ręką, to przyznacie państwo, że znamy takie chwyty, ale z poprzedniego – myśleliśmy, że słusznie minionego – systemu. To jest pierwsza rzecz. Druga – jeśli chodzi o panią Dorotę Jarecką. Oczywiście, że widzę w tym pewien konflikt interesów, jeżeli Dorota jest w jury. To jest też pytanie, czy zasiadanie w tych jury jest płatne, czy nie. Bo jeżeli wiadomo, że bierzemy udział w różnych gremiach jako pracownicy opłacani, to jest zupełnie co innego, niż gdy nie jesteśmy opłacani. Ta sytuacja opłacania / nieopłacania pracowników kultury to jest sytuacja tego podziału na instytucje publiczne i prywatne. Nie powiedziałem tego, by państwa zanudzać, by skarżyć, ale w wyniku frustracji. W pewnym momencie zająłem się dość gruntownym remontem poważnego zabytku, w którym jest galeria, jestem dozorcą własnych mrzonek, w tym małym, trudnym ośrodku (sam się na to zdecydowałem, nie musiałem, wielokrotnie powtarzałem, że to był mój wybór pewien, ja jestem osadzony w Warszawie). Tam miałem okazję zaobserwować, jak naprzeciwko galerii prywatnej, która właśnie wypełniła pewne oczekiwania po 1989 roku, działa dom kultury, gdzie – to trzeba zbadać, jaki procent – z 2 milionów przeznaczonych na prowincję, 200 tys. jest przeznaczonych na działalność kulturalną, na przykład kupowany jest… Mogę rozwijać dalsze tematy…
Dorota Monkiewicz: Ja pana zapytałam o konstruktywną propozycję.
Andrzej Biernacki: Konstruktywna propozycja jest taka, że po pierwsze absolutnie moim zdaniem – nie wiem, czy się państwo ze mną zgodzą, bo to moje zdanie – dziennikarze nie powinni być zapraszani do płatnych gremiów konkursów plastycznych.
Dorota Monkiewicz: To jest negatywna propozycja. A konstruktywna?
Andrzej Biernacki: Konstruktywna, że nie powinni być zapraszani. To jest konstruktywne.
Dorota Monkiewicz: A kto powinien być zapraszany?
Andrzej Biernacki: Nie dziennikarze, którzy biorą udział w czymś, a później oceniają.
Dorota Monkiewicz: Zamknijmy na razie ten temat, może jeszcze do niego wrócimy.
Jarosław Suchan: Jeśli można. Zostałem dwukrotnie wywołany, więc krótko odpowiem. O ile pamiętam, „Gazeta Wyborcza” i pani Małgorzata Ludwisiak przed konkursem nie wspierały mnie, tylko zwracały uwagę na to, że konkurs odbywa się niezgodnie z procedurami. Doprowadziły do tego, że osoba, która spośród członków jury konkursowego wskazywała na jednego kandydata, z tego jury się wycofała. Później rzeczywiście „Gazeta Wyborcza” pisała pozytywne recenzje na temat tego, co się działo w Muzeum Sztuki, ale podobnie pisały też inne gazety. Pani Małgorzata Ludwisiak została wybrana na wicedyrektora do spraw promocji w otwartym konkursie. Został ogłoszony nabór, poszukiwania trwały półtora roku i w końcu zdecydowaliśmy się zatrudnić panią Małgorzatę. Możecie państwo to różnie oceniać, ja tylko wyjaśniam, jak wyglądał konkurs. Kwestia: instytucje publiczne a prywatne to bardzo ważny temat, ale może nie na teraz. I jeszcze jedno, rzeczywiście ilość artystów w naszym gronie maleje. Nie wiem, kto jest temu winien, bo formuła OFSW jest otwarta. Zaproszenia zostały wysłane do wszystkich, każdy mógł się przyłączyć, każdy miał prawo głosu, każdy mógł wyłonić członków sekretariatu. Może niektórym mniej na tym zależy, by działać w takiej organizacji.
Andrzej Biernacki: Pytanie – dlaczego nie zależy. Jest to jakiś problem.
Jarosław Suchan: Czyje – nas czy również dla artystów?
Adam Adach: Nie chciałbym, aby ktoś odniósł wrażenie, że artyści są niezainteresowani. Ja pracowałem w grupie do spraw artystów i widziałem, jak w ciągu tego roku ludzie się zniechęcili. Nie chcę wchodzić w układy personalne, ale struktura była nieprzyjazna artystom, nieprzyjazna debatom.
Małgorzata Ludwisiak: Nazywam się Małgorzata Ludwisiak i ponieważ też zostałam wywołana do tablicy, to chciałabym uściślić pewne fakty. Robiłam w życiu różne rzeczy związane ze sztuką współczesną. Zajmowałam się krytyką sztuki, w pewnym momencie pracowałam w „Gazecie Wyborczej” i rzeczywiście dosyć negatywnie wypowiadałam się o dyrekturze Borusewicza, bo od wielu, wielu lat wierzę, że instytucja Muzeum Sztuki[ w Łodzi] ma pewną misję do spełnienia i prezentuje pewien międzynarodowy poziom. To dobro przez wiele lat – w moim przekonaniu i chyba w przekonaniu nas wszystkich – było traktowane źle. Natomiast tuż przed rozstrzygnięciem konkursu na nowego dyrektora Muzeum zwolniłam się z „Gazety Wyborczej” i zajęłam się przez chwilę Łódź Biennale, więc nie zdążyłam niestety napisać nic pozytywnego o dyrektorze Suchanie. Podtrzymuję też to zdanie, które padło wcześniej – jesteśmy środowiskiem bardzo małym i mamy do dyspozycji w naszym życiu zawodowym w różnych momentach różne narzędzia, różne tuby, dzięki którym możemy coś powiedzieć – na temat kultury, sztuki, tego, w jaki sposób można je rozwijać czy ich bronić. Nie sądzę, żeby udział w jury były płatne – mi się nigdy nie zdarzyło w takim brać udziału. Wydaje mi się, że jest nas mało i w każdych sytuacjach, jak tylko możemy, wypowiadajmy się na rzecz sztuki i kultury.
Dorota Monkiewicz: Ja akurat brałam udział w różnych jury i one są płatne. Dla rzetelności tej informacji. Natomiast myślę, że powinniśmy wrócić do tego, co powiedziała Dorota Jarecka. Jesteśmy ruchem społecznym, który powstał spontanicznie. Na początku jest bardzo duża energia w takich ruchach, która wynikała z rozgoryczenia, z chęci zmiany. Ten ruch został zarejestrowany, stał się stowarzyszeniem. On się w jakimś sensie, niewielkim – dzięki Bogu, zinstytucjonalizował. I teraz chodzi o to, by tę energię zachować. Ponieważ jednak ze sprawozdania, które przedstawił Karol, wynika, że jednak bardzo wiele rzeczy udało nam się osiągnąć i pewne zmiany w mentalności urzędniczej jednak nastąpiły. Nie są one wielkie, ale jednak zauważalne. Ale też mieliśmy bardzo specyficzny okres – był to okres wymiany dyrektorów w wielu instytucjach, w związku z czym wydawało się, że Forum głównie zajmowało się personaliami, to znaczy zarządzaniem tymi instytucjami. Ja generalnie – to jest moje osobiste zdanie – uważam, że zajmowanie się personaliami jest ubocznym zagadnieniem dla nas. Bo dla nas ważne są procedury. Teraz nie spodziewam się – być może jestem źle poinformowana – jakiś dużych zmian w instytucjach kultury i wyborów nowych osób zarządzających. Więc powinniśmy się skupić na innych tematach. Proszę mnie oprotestować, jeśli moja intuicja jest nieprawidłowa. Dlatego wydaje mi się, że na dzisiejszym spotkaniu powinniśmy na nowo stworzyć katalog spraw, którymi Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej powinno się w najbliższym czasie zajmować. Proponuję skierowanie dyskusji w tym kierunku – o składanie propozycji, co Forum może „załatwić”, czym się powinno zajmować, co jest takim ważnym problemem dla naszego środowiska.
Karolina Lewandowska: Ja chciałam właśnie coś zgłosić. Bardzo bym chciała, by został wzmocniony filar organizacji pozarządowych. Przyznaję, że się nie zaangażowałam do tej pory w bezpośrednie działania Forum, ale chciałabym zgłosić listę problemów, które widzę z perspektywy organizacji pozarządowych, zarówno w relacjach z władzami samorządowymi, jak i w relacjach z ministerstwem. Potrzebna jest dyskusja na temat tego, co można zmienić. Czy procedury konkursowe na finansowanie, na lokale można usprawnić? Czy można sprawić, by się odbywały częściej, z odpowiednim wyprzedzeniem? Jest cały wachlarz problemów, które organizacje nie mające stałego budżetu napotykają.
Łukasz Gorczyca: Był rodzaj rozłamu czy problemów w łonie grupy NGO. Tym niemniej ta grupa istniała i była dosyć silna, tylko miała tożsamościowy ze sobą problem. Jeżeli zgłaszasz swój akces do pracy, to jest to bardzo cenne. Nie wiem, ile jest tu osób, które są przedstawicielami grupy NGO, jest Agnieszka [Czarnecka]. Bardzo dobrze byłoby, gdybyśmy podtrzymali to, co miało być zasadę przy zeszłorocznym zgłaszaniu kandydatów do pracy w Sekretariacie, żeby każda ta grupa zawodowa, która jest zrzeszona w Forum, miała też swojego przedstawiciela w Sekretariacie. To dobrze wpływa na sposób funkcjonowania Sekretariatu, który zarządza bieżącą pracą Forum.
Dorota Monkiewicz: Może przypomnimy, jakie w ogóle mamy zespoły robocze.
Łukasz Gorczyca: W ciągu tego roku doszliśmy do tego, że mamy w tej chwili pięć zespołów roboczych w ramach naszego Forum. Pierwszy to jest zespół Standardy i Procedury, który jest takim trochę ogólnym zespołem, który miał się w sposób ogólny zajmować przemyśliwaniem sprawy procedur i przemyśliwania takich standardów, które chcielibyśmy widzieć w organizacji życia publicznego w zakresie sztuki. Reszta zespołów są bardziej związane z zawodową funkcją: Artyści, Instytucje – osoby pracujące w instytucjach publicznych i problemy instytucji, Organizacje Pozarządowe, Galerie Prywatne. Ta ostatnia grupa nie bardzo jeszcze aktywnie przystąpiła do działań, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni, bo mamy też konkretne pomysły, co powinniśmy w sumie robić. Jest jeszcze grupa kuratorów, ale nie wiem, co się z tym działo. Na ten temat też były wątpliwości, gdzie ci kuratorzy powinni się znaleźć.
Jacek Sosnowski: Chciałem dołączyć się do postulatów, by zająć się nie tylko konkursami w kwestiach personalnych, ale też procedurami konkursowymi zarówno miejskimi, jak i ministerialnymi. […] Nawet wysyłałem taki postulat do Sekretariatu, aby zawiązała się oddzielna grupa do ewaluacji konkursów ministerialnych, ponieważ one dotyczą wszystkich grup – nie tylko NGO-sów, ale też instytucji publicznych, pewnie też niezależnych kuratorów oraz przedstawicieli galerii komercyjnych. Pozwoliłem przyjrzeć się priorytetowi „sztuki wizualne”, na które została przyznana „porażająca” kwota 5 milionów. Też jestem beneficjentem tego programu, więc teoretycznie nie mam powodu do narzekań. Ale jak zacząłem liczyć, co by się stało z tymi pieniędzmi, nawet gdybyśmy zwiększyli dofinansowanie o 100 procent, czyli z 5 milionów do 10 milionów, […] to zrobiło mi się naprawdę przykro. Nie będę wnikał w to, jak te wyliczenia wyglądały. Nie chciałbym wyjść na pazernego, że chciałbym więcej pieniędzy. Ale już uczestnicząc w tych konkursach, doświadczyłem wielu absurdów – to, że ja muszę się spowiadać ze wszystkich lat mojej działalności, a wszystko po stronie ministerialnej… Chciałbym zaznaczyć, że to nie jest mój zarzut wobec instytucji zarządzającej. Wiem, że w tym roku złamanie procedury wynikało z opóźnienia ministerialnego. Minister łamie regulamin – nic się nie dzieje, ale gdy ja zapomnę podpisu, nie wyspowiadam się z trzech lat działalności finansowej, aby dostać jeszcze więcej punktów, nie dołączę wyciągu z konta, odpadam z konkursu. Kto był w komisji? Nie wiadomo. Na co przypadła moja punktacja? Proszę spróbować się tego dowiedzieć. Przy innym priorytecie otrzymałem piękny list polecony w super tajnej drogiej kopercie. Pozwolę sobie policzyć, w przypadku priorytetu „Czesław Miłosz” odesłanie wniosków, które zostały rozpatrzone negatywnie, kosztowało z pracą ludzką pewnie sto kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czyli jedną dotację.
Dorota Monkiewicz: Myślę, że nie jest bez znaczenia kierowanie takich wniosków do instytucji zarządzających. Tutaj na sali jest Hanna Wróblewska, dyrektorka Zachęty, instytucji zarządzającej priorytetem „sztuki wizualne”. Rzeczywiście z tym priorytetem jest ogromny problem ze względu na szerokość kryteriów, kto może aplikować do tego priorytetu. Jeżeli, Haniu, chciałabyś to skomentować. Bo wydaje mi się, że powinniśmy mieć inicjatywę do składnia wniosków o przeredagowanie zasad konkursu.
Jacek Sosnowski: Te problemy proceduralne dotyczą wszystkich priorytetów ministerialnych. Występujemy do kilku priorytetów.
Adam Mazur: Dorota zaproponowała, by mówić o tym, co ma być dalej, o przyszłości. Natomiast dla mnie niejasna jest sytuacja dotycząca obecnego Sekretariatu Forum. Rozumiem, że musimy zagłosować i udzielić absolutorium obecnemu Sekretariatowi. Rozumiem, że dyskusja o raporcie przedstawionym przez Karola jest w jakiejś mierze zamknięta, a teraz słuchamy dość luźnych i chaotycznych wniosków na przyszłość. Moje pytanie do Przewodniczącej dotyczy tego, w którym momencie będziemy głosować i dyskutować o tym, co dalej z Sekretariatem OFSW?
Dorota Monkiewicz: Czekamy, aż przyjadą wszystkie osoby, które mają się tutaj pojawić…
Adam Mazur: Czyli to dyskusja przygotowawcza, tak?
Dorota Monkiewicz: Adam, nie oglądasz się do tyłu, ale cały czas zwiększa się ilość osób na sali.
Łukasz Gorczyca: Będzie też chyba logiczne, jeżeli najpierw przedyskutujemy, jakie są różne pomysły i zadania. Łatwiej będzie wybrać odpowiednie osoby do Sekretariatu.
Adam Mazur: Pytałem o procedury, bo nasze spotkanie jest protokołowane i jako stowarzyszenie musimy się trzymać określonych reguł postępowania. Zapytam zatem jeszcze raz: jak nasze spotkanie będzie wyglądało? Jaki jest program obrad – dyskusje, głosowania, co dalej? Czy będziemy głosować nad poparciem każdego z członków Sekretariatu osobno, czy też będzie jedno głosowanie dotyczące absolutorium całości Sekretariatu?
Łukasz Gorczyca: Ale poczekaj, bo mamy tutaj ciekawą dyskusję merytoryczną, a ciebie interesują głosowania.
Hanna Wróblewska: Jako dyrektor Zachęty, instytucji zarządzającej priorytetem „sztuki wizualne” w Programie MKiDN, w jakiś sposób odpowiem na pytanie, które padło. Działamy (my – instytucje będące operatorami programów) według pewnych struktur i regulaminów narzucanych nam odgórnie przez Ministerstwo. Popieram postulat, by Forum też zaproponowało i sformułowało pewne zasady, nawet dotyczące regulaminów, i negocjowało je z Ministerstwem. Jest dużo różnych rzeczy, które można by usprawnić – poczynając od takich spraw jak bardzo nieprzyjazny, zmieniający się co roku regulamin wymagajmy dużej liczby załączników - moim zdaniem – mówię teraz prywatnie – bez sensu. Mówię to też jako grantobiorca, który nieraz na tym poległ, bo na przykład złożył bilans jednoroczny a nie trzyletni, bo właśnie ten punkt w regulaminie się zmienił. Osoby rozpatrujące wnioski muszą je odrzucać z przyczyn formalnych bo np. statuty, które nie są poświadczone na każdej stronie itd... To są absurdy, utrudniające życie obu stronom. To, po pierwsze, nie są regulaminy przyjazne. Co więcej, wydaje mi się, że bardzo dużo naszej pracy, ale też pracy osób w Ministerstwie, idzie na sprawdzanie formalne tych wszystkich projektów, brak zaś jest jakiejkolwiek ewaluacji merytorycznej po wykonaniu. Jako instytucja zarządzająca chętnie się przyłączę, pozbieram wnioski, zaniosę petycję czy wystąpię po to, by w następnych regulaminach te zasady były prostsze i przyjaźniejsze. To jest oczywiście trudne, bo w grę wchodzi demon kontroli zarządczej. Jak w „Zezowatym szczęściu” u obywatela Piszczyka – nie każde sprawozdanie musi mieć jeszcze swoje sprawozdanie. Więc tym bardziej trzeba zainterweniować bo po drodze gubi się sens. Jeśli chodzi o priorytet „sztuki wizualne”, proszę zobaczyć, że istnieje tutaj tak wielość podmiotów. Do tych 5 milionów, które są naprawdę sumą niewielką, jeśli państwo pomyślą o 50 milionach, które poszły na Rok Szopenowski, 20 milionach, które idą na program rezydencji itd., startują wszystkie podmioty, zarówno instytucje samorządowe, fundacje, zrzeszenia itd. Nie mogą startować instytucje narodowe, chyba że przez jakąś fundację. Eksperci, oceniający wnioski powoływani są na końcu, we współpracy z ministerstwem. To są fachowcy. Fachowcy, których część jest tez też w Forum. Punktacje są jawne, jawne i jasne są kryteria przyznawania kwot:, np. od 70 punktów - 70 procent wnioskowanej sumy, to dostaje tyle, jeśli 70 punktów - 70 procent, itp. Zaniepokojenie wzbudza fakt, że przy tych 5 milionach większość dotacji zabierają imprezy cykliczne typu festiwale. To jest sprawa do zastanowienia się. Kryteria są tak sformułowane, że znacznie łatwiej jest pozytywnie ocenić festiwal (a właściwie jego projekt) odbywający się co roku niż pojedynczą wystawę. A wielkim przegranym są książki publikacje. Okazuje się, że bardzo dużo pieniędzy idzie na przedsięwzięcia o charakterze eventowym. Co więcej, eksperci zmieniają się co roku. Oni oceniają projekt, nie oceniają już samego wydarzenia. Witamy w Unii Europejskiej: doskonale napisany projekt obroni sam siebie; jako projekt a nie jako realizowane wydarzenie. Czasem jak pytam prywatnie o dotowany kolejny raz festiwal to słyszę w odpowiedzi od mieszkańców, krytyków, artystów, ekspertów: „nie, to jest tylko promocja, nic ciekawego pod względem artystycznym”. Ale jako projekt w doskonale wypełnionym wniosku ciągle brzmi interesująco. Więc po raz kolejny również otrzyma wysoka punktację. Bo ocenia się wniosek w oderwaniu od realiów. To są kwestie dla naszego środowiska do przeanalizowania. Poza tym, że możemy narzekać, to jestem za tym, by coś w jakiejś grupie zrobić.
Jarosław Suchan: To jest ewentualnie zadanie dla Forum. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego – dlatego ten ruch został stworzony – że potrzebne są zmiany, ponieważ w kulturze dzieje się źle. Tylko że te zmiany nie są do przeprowadzenia przez nas, a jeżeli są, to tylko w niewielkim stopniu. Narzędzia do przeprowadzenia tych zmian są z jednej stronie w rządzie, w ministerstwie kultury, z drugiej strony w samorządach, z trzeciej strony – w sejmie, tam gdzie istnieje możliwość podejmowania inicjatywy ustawodawczej i zmiany prawa. Wszystkie problemy, z którymi się spotykamy, są pochodną źle działającego w Polsce prawa. Jeżeli chcemy mieć wpływ na jego zmianę, musimy zaproponować ministerstwu, samorządom, Komisji Kultury w sejmie lepsze rozwiązania od tych, które są. Bez większej nadziei na to, że wszystkie zostaną wprowadzone – państwo generalnie zmierza pod tym względem w złym kierunku – ale z szansą na wprowadzenie przynajmniej części. Tylko że to wymaga od nas ciężkiej pracy. Czy nas na to stać?
Łukasz Gorczyca: Trochę nas czas goni, ale wydaje mi się, że te dwie rzeczy, które zostały zgłoszone, są bardzo rozsądnymi propozycjami do pracy. Pierwsza to kwestia ulepszenia czy monitorowania konkursów ministerialnych. Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że w kontaktach z ministerstwem nasze Forum do tej pory odnosiło największe sukcesy. Ministerstwo rzeczywiście zaczęło nas respektować, odpowiadać na nasze pisma, zapraszać do różnych gremiów, więc być może kontakt, który nawiązaliśmy, rokuje pewne nadzieje na to, że będziemy mogli wyrazić tutaj opinię i przedstawić propozycję ulepszenia systemu przyznawania pieniędzy z programów ministerialnych. Dobrym przykładem rozwiązywania tego typu problemów w Warszawie na poziomie samorządu są komisje dialogu społecznego. Takie komisje istnieją przy mieście stołecznym Warszawa, zrzeszają głównie przedstawicieli NGO, którzy sami doprowadzili do tego, że przedstawiciele tych komisji zasiadają w gronach eksperckich. Dzięki ich pracy wiele zostało ulepszone w procedurach konkursowych. Czyli dla Forum bardziej naturalnym partnerem będzie ministerstwo, bo na płaszczyźnie samorządowej to musi się dziać bardziej demokratycznie, samorządowymi kanałami. Trudno, aby Forum wchodziło w negocjacje z samorządem miasta Łodzi. Będzie to bardzo skomplikowane. A ministerstwo dało nam tu jakiś znak, że się nami interesuje. A druga rzecz, być może, która byłaby praktyczną pomocą, to stworzenie takiej listy eksperckiej. To jest problem, który istnieje od dłuższego czasu. Gdyby istniał bank ekspertów, którzy są właściwymi osobami do konkretnych zadań, to taki bank mógłby być udostępniany instytucjom lub ministerstwu, które potrzebują takich ludzi. A Forum mogłoby wygenerować takie listy.
Dorota Monkiewicz: No właśnie, bo myśmy przygotowali w ramach wniosków pokongresowych, ministerstwo zna naszą koncepcję wyłaniania ekspertów, ale zupełnie… W tym zespole byłam ja, była jeszcze Hanka Wróblewska, Jarosław Suchan. I jakoś żadnej reakcji po prostu na tej wniosek nie było.
Bartek Remisko: Może tylko przypomnę, że przedstawicielka grupy Standardy i Procedury Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej, pani Milada Ślizińska jest w ministerialnej komisji stypendialnej.
Kamil Malinowski: Chciałbym wrócić do propozycji, czym jeszcze Forum mogłoby się zajmować. Chodzi mi o pozycję freelancerów i o jakąś formę rozpoznania pozycji freelancerów-kuratorów, ale również artystów, jako jednostek, które mają jakąś formę podmiotowości – w tym sensie, że mogą też występować o środki z instytucji publicznych. To oczywiście bardzo skomplikowana kwestia prawna. Wydaje mi się, że jest tutaj duży potencjał do zrobienia czegoś w tym kierunku. Druga kwestia, trochę mówiła o tym Dorota Jarecka, to zbudowanie jakiejś siły przeciwstawnej wobec oficjalnego dyskursu kulturalnego, jeśli chodzi o politykę historyczną. To, co już mówiła o tym Hanna Wróblewska, zahacza o ten temat: w Polsce ministerstwo kultury jest jednym z głównych grantodawców dla projektów artystycznych, w związku z czym jest tam też duże…
Hanna Wróblewska: Ja pokazywałam, że problem jest gdzie indziej. Ministerstwo finansuje przede wszystkim festiwale. Także dlatego, że my, eksperci, ludzie powoływani też z naszego środowiska, kuratorzy, artyści, tak je punktujemy, że bardziej przekonują nas festiwale. I to jest dyskusja dla nas – czy wierzymy w projekty festiwalowe, czy też książki o sztuce, wystawy i katalogi liczą się dla nas mniej? Czy wystawy już nie są naszym medium? Jaka według nas powinna być polityka grantów? Gorzej oceniony festiwal, jeżeli tylko doszedł do tych 70 czy 80 punktów i otrzyma 70 czy 80 procent wnioskowanej sumy, zużytkowuje większą część pieniędzy z programu, bo ma bardzo duży budżet. Znacznie mniej zostaje na rzeczy trwałe – na kolekcje, na wydawnictwa czy też na same wystawy. Mówię o priorytecie „sztuki wizualne”. Druga rzecz, o której możemy państwa poinformować to priorytet dotyczący kolekcji. On ruszył w formie pilotażowej. Na kongresie kultury jesienią ubiegłego roku padł taki wniosek, że cały czas tracimy to coś, co można nazwać naszym dziedzictwem. Powstają nowe muzea sztuki współczesnej, ale nie ma specjalnego dofinansowania kolekcji międzynarodowych. Istnieją zachęty - stowarzyszenia, jest możliwość ich dofinansowania. Ale to są zupełnie inne finanse, pod względem wysokości sum i kolekcje o trochę innym niż muzealny charakterze. Od tego roku został sformułowany priorytet dla kolekcji muzealnych, dla muzeów specjalizujących się w sztuce współczesnej. Pierwszy nabór i rozdanie już się odbyło. To też jest sprawa dla naszego środowiska – do przyjrzenia się jak ten program funkcjonuje, i ewentualnego zgłoszenia uwag, bo program jest wciąż pilotażowy i nie wiadomo, czy przetrwa i w jakiej formie. Może ten program powinien być jednym wielkim programem dotyczącym wszystkich kolekcji sztuki współczesnej – i muzealnych i zachętowskich, to znaczy jakiś procent powinien być przeznaczony na muzea sztuki współczesnej, a jakiś procent na zachęty. Tak, żebyśmy zaczęli kolekcjonować, żeby powstawały dobre międzynarodowe kolekcje sztuki współczesnej, ale też tak, by nie zatracić energii zachęt, które – nie ukrywajmy – wywołały pewien pozytywny ruch w galeriach sztuki i wśród artystów. Myślę, że to jest bardzo ważne, by państwo przyjrzeli się też temu programowi i wypowiedzieli się też na ten temat.
Łukasz Gorczyca: Chciałbym tylko dodać w kwestii formalnej i tego postulatu o freelancerach – miałem wrażenie, że grupa kuratorów to właśnie coś takiego, chodziło o tych kuratorów, którzy nie są na stałe związani z instytucjami publicznymi, czyli są de facto freelancerami.
Andrzej Biernacki: Chciałem się jeszcze odnieść do tego, co powiedziała pani Hanna Wróblewska w poprzedniej kwestii, mianowicie beneficjentów grantów ministerialnych. To jest moim zdaniem ogromna działka właśnie dla nas. Proponowałbym, aby w ogóle z grona beneficjentów wykluczyć, bo inaczej nigdy nie uporamy się ze sprawą festiwali, które są grantochłonne, samorządy. Zwracam uwagę, że im bogatszy jest samorząd, dysponujący nie swoimi środkami, tylko publicznymi, tym o wyższe granty może występować. Jeśli ktoś indywidualnie wystąpi o grant – jest instytucja wkładu własnego, dosyć istotna w przydzielaniu grantów – jest na starcie bez szans. Wygląda to tak, że instytucja samorządowa dostaje pierwsze pieniądze jako samorząd na wkład własny, drugie pieniądze dostaje z Międzynarodowego Centrum Kultury czy z ministerstwa, a trzecia część to pieniądze w formie pensji, którą dostaje sam wnioskujący, czyli dyrektor ośrodka czy instytucji. Oni są na starcie uprzywilejowani. Powinniśmy dążyć do tego, aby wyłączyć jednostki samorządu terytorialnego z grona beneficjentów grantów ministerialnych.
Dorota Jarecka: Chciałam skierować tę dyskusję na trochę inne tory, bo spotkaliśmy się nie po to, by dyskutować, czy w tym etapie konkursu ministerstwo dobrze czy źle wydało 5 milionów. Nie ma to sensu. To jest dyskusja, która powinna toczyć się grupie, która wyłoni się na przykład dzisiaj i będzie na bieżąco towarzyszyć osobom, które są w tych różnych gremiach, o których mówiliście. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że w tylu ciałach, jury i innych „podejrzanych” grupach uczestniczymy (czy oni biorą za to pieniądze?). Mnie też zdumiało, że o tym nie wiem, że tam jesteście. Może powinniśmy zrezygnować z tych grup – kuratorzy, artyści, NGO-sy itd., które jakoś tam sobie pracują, ale nie mają ze sobą kontaktu za bardzo, bo ta lista mailowa, gdzie wszyscy do siebie piszą, nie wyszła, to prowadzi do jakiegoś chaosu. Mam propozycję, żeby stworzyć dwie grupy. Jedna grupa składałaby się z przedstawicieli różnych zawodów czy instytucji, by w takiej grupie był i kurator, i artysta, i właściciel galerii, by byli różni ludzie, którzy by na bieżąco towarzyszyli osobom, które są w różnych gremiach jako głos doradczy, kontrolujący, towarzyszący, dyskutujący. Czyli być partnerem osób, które już – że tak powiem – rządzą. I niech one rządzą z naszą pomocą. […] Natomiast druga grupa powinna martwić się o politykę i relacje na zewnątrz. Może to byłoby bardziej sensowne niż ta biurokracja, która tutaj powstała i prace w podkomisjach – to przypomina parlament złożony z setek osób, które nie wiedzą, co inni posłowie robią.
Łukasz Gorczyca: Twoja obserwacja jest trafna. Szereg grup w zasadzie nic nie robi. To jest też może powód tej dzisiejszej dyskusji i problemu, co dalej. Twoja sugestia jest słuszna, ale można by ją uprościć. Te dwie aktywności, które wskazałaś – załatwianie spraw proceduralnych – tym z definicji miała się zajmować grupa Standardy i Procedury, która zrzesza przedstawicieli różnych branż, musi dostać konkretne zadania do pracy, a funkcję polityczną spełniał do tej pory Sekretariat. Sekretariat redagował pisma, które były adresowane do przedstawicieli władz lub odpowiadały na polityczne zapotrzebowania. Sekretariat jest odpowiedzialny za to, jak było w przypadku Zachęty, by zwołać specjalne zebranie, by każdy mógł się wypowiedzieć w tej konkretnej sprawie. Taka struktura w zasadzie jest, tylko musimy się bardziej zmobilizować do działania. Pozostałe grupy zawodowe – było takie zapotrzebowanie na to. To też działa w jakiś sposób na rzecz konsolidacji naszego środowiska. Kasować może nie ma potrzeby, a raczej mobilizować w ramach struktur, które są, do bardziej intensywnej pracy.
[…]
Adam Mazur: Rozmawiamy mgliście o przyszłości. Tymczasem wydaje mi się, że zasadniczą sprawą jest to, co dalej z Forum i z Sekretariatem. Dlaczego właściwie podajecie się do dymisji?
Dorota Monkiewicz: Pierwszy powód jest taki, że zrezygnowała Hanka. Ja mam powody indywidualne. Splot przypadków spowodował, że w końcu zdecydowaliśmy, że cały sekretariat kończy swoje funkcjonowanie. Tak się składa, że dwie osoby muszą zrezygnować z powodów osobistych – ze względu na nawał prac, to o to głównie chodzi, albo o wyjazd i niemożność uczestniczenia w dalszych pracach. Ponieważ ta liczba osób zrobiła się dosyć duża, doszliśmy do wniosku, że poddamy cały sekretariat i wybierzemy go jeszcze raz. Czy to dobrze wytłumaczyłam?
Łukasz Gorczyca: Nie. Jest to też decyzja polityczna. Sytuacja, która miała swoje przesilenie w grudniu, dyskusji wokół Zachęty i spotkaniu, które było pełne emocji i zakończyło się swego rodzaju kompromisem, pozostawiła w naszym odczuciu jakiś znak zapytania wobec tego, czy Forum spełniło swoją misję, czy nie. I doszliśmy do wniosku, że dobrze będzie, gdy my jako Sekretariat, który odpowiada za nasze bieżące prace, podda się weryfikacji – rozwiążmy ten Sekretariat, skoro i tak kilka osób musi zrezygnować, i spróbujmy na nowo skonstruować ten zarząd, by sytuacja była w jakiś sposób odświeżona.
Adam Mazur: Czym innym jest weryfikacja polegająca na głosowaniu nad poparciem działań obecnego Sekretariatu i ewentualne uzupełnienie składu, a czym innym jest, gdy Sekretariat podaje się w całości do dymisji i Forum stoi przed koniecznością wyboru Sekretariatu od nowa.
Karol Sienkiewicz: Adam, nie skupiajmy się tak mocno na kwestiach formalnych. Bez przesady. Nie jest tak, że stwierdziliśmy, że nasza praca nie miała sensu czy że doprowadziła w ślepy zaułek. Doszliśmy do wniosku, że sytuacja będzie jaśniejsza, bardziej klarowna, jeśli wybierzemy Sekretariat jeszcze raz. By nikt nie miał wątpliwości. I tyle.
Dorota Monkiewicz: Mamy tutaj różne stanowiska. Moja decyzja nie jest polityczna. Bo jeśli jestem w Sekretariacie, to powinnam się na 100% angażować w jego prace. I w tej chwili mam taką sytuację zawodową, że nie jestem się w 100% angażować. Mój powód nie jest polityczny, jest jak najbardziej ludzki.
Łukasz Gorczyca: Będzie prościej, jak wybierzemy Sekretariat jeszcze raz.
Karol Sienkiewicz: Wydawało nam się, że będzie lepiej dla Forum, stowarzyszenia, środowiska, dla celów, jakie sobie stawiamy, jeżeli wybierzemy sekretariat jeszcze raz.
Zuzanna Janin: Ale jeżeli Sekretariat się rozwiąże, to czy istnieje ktokolwiek, kto z przyczyn czasowych czy politycznych, czy jakichkolwiek innych będzie się chciał podjąć tej roboty? Bo wzięliście na siebie pewną odpowiedzialność. I jak to kontynuować, nie mając następcy?
Monika Zielińska: Są kandydaci ze starego składu, którzy mogliby kontynuować pracę w nowym składzie. Zgodzili się kandydować Łukasz Gorczyca i Karol Sienkiewicz. Mamy też innych kandydatów i prosimy o zgłaszanie się nowych osób.
GŁOSOWANIE O PRZYJĘCIE REZYGNACJI HANNY WRÓBLEWSKIEJ Z FUNKCJI PRZEDSTAWICIELA STOWARZYSZENIA I USTĘPIENIE SEKRETARIATU
WYBORY DO SEKRETARIATU.
KANDYDACI: Ola Berłożecka, Andrzej Biernacki, Iwona Bigos, Łukasz Gorczyca, Katarzyna Górna, Dominik Kuryłek, Małgorzata Ludwisiak, Karol Sienkiewicz, Joanna Stembalska, Marek Świca.
DYSKUSJA W CZASIE LICZENIA GŁOSÓW:
Zuzanna Janin: Mam pewną propozycję – propozycję nagrody OFSW, która stworzyłaby dla Forum fajną sytuację prestiżową, wyłoniłaby ważne postacie ze środowiska. To powinny być nagrody dla artystów, kuratorów, osób piszących… Może stworzylibyśmy grupę, która opracowałaby system działania, sposób przyznawania tej nagrody, nazwę, imię jakiegoś wielkiego polskiego mistrza czy mistrzyni. Chciałabym zapytać, co o tym sądzicie, bo ten pomysł w kuluarach ma duże poparcie. Mogłaby być także jedna kategoria – dla osoby lub instytucji, która pozytywnie wpływa na sytuację sztuki współczesnej w Polsce.
Iwona Bigos: Chyba więcej przyniosłoby przyznawanie nagrody osobom spoza środowiska, które mają wpływy polityczne. Nie udzielajmy sobie nagród, ale komuś, kto może nam pomóc.
Zuzanna Janin: Pomysł tej nagrody miałby przypominać Oscary, które przyznają członkowie Akademii Filmowej, poniekąd... członkom Akademii Filmowej za dokonania artystyczne w danym roku w wielu kategoriach. […] Nie mamy czegoś takiego w Polsce – nagrody przyznawanej przez środowisko sztuki ludziom sztuki. Trzeba by opracować system takiej nagrody, rotacyjność kapituły / komisji itp. Poparcie dla tego pomysłu jest generalnie bardzo duże wśród członków Forum, wg mojego rozeznania. Pozostaje pytanie, czy Forum oficjalnie go poprze, ponieważ właśnie tego rodzaju sytuacje w końcowym efekcie wzmocnią siłę naszego stowarzyszenia na zewnątrz, m in. w mediach, wśród polityków... oraz pozwolą na większe oddziaływanie osób-laureatów tego ważnego wyróżnienia nadawanego przez profesjonalne gremium.
Monika Weychert-Waluszko: Bardzo mi się nie podoba ten pomysł. Jeśli mamy być środowiskiem lobbującym za zmianami, powinniśmy zachować pewną czystość intencji. Sankcjonowanie, nagradzanie wewnątrz środowiska może zaszkodzić głównemu celowi, czyli tworzeniu gremium, które ma doprowadzić do zmian systemowych. Nie możemy się rozmieniać na drobne, nasza rola powinna być inna niż przyznawanie sobie nagród.
Jacek Sosnowski: Osobiście uważam, że nagrody są bardzo potrzebne. W naszym kraju funkcjonuje wiele nagród, które funkcjonują słabo. Jednak ja chciałem się zapytać, ilu z państwa było na przyznaniu nagrody, która zyskała pewien prestiż, czyli Samsung Art Master. Nas nie było tam zbyt wielu. […] Nas tam nie było.
OGŁOSZENIE WYNIKÓW
Ola Berłożecka - 8 głosów
Andrzej Biernacki - 13 głosów
Iwona Bigos - 13 głosów
Łukasz Gorczyca - 41 głosów
Katarzyna Górna - 37 głosów
Dominik Kuryłek - 41 głosów
Małgorzata Ludwisiak - 29 głosów
Karol Sienkiewicz - 42 głosy
Joanna Stembalska - 18 głosów
Marek Świca - 17 głosów
W głosowaniu brało udział 51 członków OFSW. Do sekretariatu Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej wybrani zostali: Łukasz Gorczyca, Katarzyna Górna, Dominik Kuryłek, Małgorzata Ludwisiak, Karol Sienkiewicz, Joanna Stembalska i Marek Świca.
Nowym przedstawicielem stowarzyszenia został Karol Sienkiewicz, który uzyskał najwięcej głosów.
ZAMKNIĘCIE OBRAD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz