Zwracamy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także do Instytutu Adama Mickiewicza oraz wszystkich innych polskich instytucji zaangażowanych w przygotowywanie planowanego na 2015 rok "Roku Polski w Rosji" i "Roku Rosji w Polsce” do zajęcia jednoznacznego stanowiska wobec aneksji Krymu przez Federacje Rosyjską, który jest uznawany przez międzynarodową społeczność za terytorium Ukrainy.
Wysoko cenimy rosyjską kulturę. Jednak w obecnej, pogarszającej się sytuacji, okupacji Krymu przez wojska rosyjskie i militarnego zagrożenia Ukrainy, kontynuacja organizacji "Roku Polski w Rosji" oraz "Roku Rosji w Polsce" - bez żadnej znaczącej modyfikacji - może być rozumiana, jako zgoda strony polskiej na działania rządu Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy. A tych działań, jako artyści, kuratorzy i krytycy skupieni wokół Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej, nie akceptujemy.
Mamy konstruktywną propozycję - zamiast "Roku Polski w Rosji" proponujemy organizację "Roku Polski na Ukrainie" oraz "Roku Ukrainy w Polsce". Taka zmiana, byłaby gestem solidarności naszego środowiska i państwa z Ukraińcami, i z wszystkimi ludźmi kultury na Ukrainie, którzy znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu – w sytuacji bezpośredniego militarnego zagrożenia i okupacji części terytorium państwa. Byłoby to także finansowe wsparcie dla ukraińskich instytucji i bardzo wyraźny sygnał niezgody na politykę rosyjskiego rządu.
Jeśli nie zareagujemy i będziemy jakby nigdy nic przygotowywać polskie imprezy w Rosji w 2015 roku, to "Rok Polski w Rosji" może być łatwo wykorzystany przez rosyjskie władze do legitymizacji agresywnej polityki prezydenta Putina. Czy chcemy być "pożytecznym idiotą" w rękach obecnej rosyjskiej władzy?
Z informacji prasowej* wiemy, że MSZ otrzymało od instytucji kultury "ponad 200 zgłoszeń na kwotę ponad 65 milionów złotych". Spodziewamy się, że polskim instytucjom kultury nie będzie łatwo - nawet w sytuacji militarnego szantażu wobec Ukrainy - zrezygnować ze spodziewanych profitów. Funduszami, które leżą w puli trudno wzgardzić. Rozumiemy słabości i ludzkie i instytucjonalne. Ale w tym jednostkowym przypadku budżet jest narzędziem przemocy, pobudzania gotowości do potwierdzania zgody na łamanie umów bezpieczeństwa europejskiego. Czy nie lepiej skierować ten strumień pieniędzy do ludzi, którzy naprawdę tego potrzebują - do Ukraińców?
Chcemy także, by przedstawiciele MSZ, zgodzili się że mamy prawo łączyć "wydarzenia o charakterze kulturalno-promocyjnym z sytuacją polityczną wokół konfliktu rosyjsko-ukraińskiego".
Jednocześnie nie godzimy się na redukowanie kultury do roli narzędzia promocyjnego - kultura, to całościowy sposób przeżywania świata. To również instrument polityki.
Polityka kultury nie może ograniczyć się do szukania usprawiedliwień i alibi dla kontynuacji działań w rządzonej autorytarnie Rosji, zwłaszcza wtedy, gdy terroryzuje ona swoich sąsiadów.
popieram
OdpowiedzUsuń